sobota, 15 lutego 2014

08 Injured.

Strzał. Dźwięk wystrzelanej broni. To była jedyna rzecz, którą słyszałam. To co się zdarzyło, wciąż nie mogło do mnie dojść. Mój ojciec właśnie wystrzelił we mnie, bo nie byłam mu do niczego potrzebna. Gdy wystrzelił pistolet byłam pewna, że kula jest przeznaczona dla mnie. Po tym co powiedział nie było żadnych wątpliwości. Jednak wcześniej zapisany bieg zdarzeń postanowił zmienić Zayn. Odepchnął mnie szybko tak, że teraz leżałam na zimnym bruku z małymi zadrapaniami od styczności z szorstką powierzchnią. Zayn mnie obronił. Wstałam i szybko pobiegłam do chłopaka. Był rany. Kula trafiła w jego podbrzusze. Na jego koszuli pojawiła się plama czerwonej krwi, która zaczynała się powiększać. Zaczęłam uciskać ranę, by nie trafił więcej krwi. Wszystko robiłam podświadomie, pod wpływem emocji. W tym czasie Niall, który był teraz mocno wkurwiony, poszedł z pięściami na mojego ojca. Przywalił mu prosto w twarz, tak że ten stracił równowagę i upadł. Blondyn szybko podniósł broń. Wymierzył ją w ojca.
- Nie jest tego wart. - Powiedziałam do niego.
Chłopak dobrze wiedział, że mam rację. Nie ma co zniżać się do jego, bardzo niskiego zresztą, poziomu. Zamiast tego Niall wymierzył mu kilka mocnych kopniaków w brzuch. Schował broń i odwrócił się od niego.
- Samochód, szybko. Musimy go stąd zabrać jak najszybciej. - Szybko wydałam mu polecenie. Niall pobiegł po auto. - Wytrzymaj jeszcze trochę. - Zwróciłam się do Zayna. Obejrzałam się czy przypadkiem chłopaki już nie idą.
- Uspokój się. - Powiedział trochę słabym głosem, jednak mogłam wyczuć w nim poirytowanie. Spojrzałam na niego zdezorientowana. - Idź dopóki masz jeszcze okazje. - Dokończył. Zacisnął zęby pod pływem, tak mi się wydaje, nagłej fali bólu.
- Nie. - Odpowiedziałam stanowczo. Idiotka, prawda? Ma szansę uciec, a postanawia zostać. - Nie zostawię Cię teraz. Nie w takim stanie. - W końcu to ja teraz powinnam być na jego miejscu.
- Idź.
- Zapomnij. - W tym momencie nasz dialog został ostatecznie zakończony przez nadbiegających chłopaków. - Zabierzcie go szybko do samochodu. - Odeszłam od Malika i wydałam im polecenie. Szybko wzięli mulata pod ramię. Chłopak jęknął po zmianie pozycji. Podjechał szybko samochód. Na tylne siedzenia położyli Zayna. Usiadłam koło niego i dalej starałam się pohamować jego krwotok.
- Niall on musi jechać do szpitala! - Krzyknęłam gdy tylko blondyn zajął miejsce za kierownicą.
- Nie może. Wtedy zgarną go i na bank pójdzie siedzieć, gdy tylko wyzdrowieje. Twój ojciec na pewno złoży papiery na policji. - Wyjaśnił szybko podczas odpalania auta. Wyjechał z piskiem opon.
- To przynajmniej załatw mu jakieś lekarstwa! - Odpowiedziałam zdenerwowana. Rozumiem, że każdy z nich jest na pewno notowany, ale bez żadnych pomocy medycznych nie będzie z nim za ciekawie.
- Dasz radę go opatrzyć w domu? - Zapytał blondyn nie spuszczając wzroku z jezdni.
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że potrzeba mu leków! - Odkrzyknęłam.
Chłopak już się więcej nie odezwał. Skupił całą swoją uwagę na drodze. Jechał bardzo szybko łamiąc wszelkie przepisy o ograniczeniach prędkości. Dojechaliśmy na miejsce, a zaraz za nami reszta chłopaków. Wszyscy szybko wysiedli z aut, a Liam i Louis znów wzięli Zayna pod ramię. Niall pobiegł otworzyć drzwi i zamówić windę. Szłam za nimi. Jak na złość metalowe pudło zatrzymywało się na prawie co drugim piętrze. Gdy już wszyscy kipieli ze złości drzwi rozsunęły się z charakterystycznym dźwiękiem. Weszliśmy do windy. Harry nacisnął guzik z liczbą cztery i winda ruszyła.
- Szybciej. - Było słychać pomruki blondyna.
W końcu wyszliśmy z windy i skierowaliśmy się prosto do mieszkania. Harry otworzył drzwi i dopiero wtedy zaczęło się najgorsze zamieszanie.
- Połóżcie go na kanapie. - Wydałam pierwsze polecenie. - Harry, przynieś wodę utlenioną. Louis, jakieś gazy i bandaże. - Szybko pobiegli po rzeczy. - Liam, szczypce czy coś podobnego. - Zakomenderowałam dalej, a sama podeszłam do zlewu dokładnie wymyć ręce.
- Gdzie to wszystko położyć? - Zapytał Harry.
- Tutaj. - Powiedziałam wskazując głową na blat. Wzięłam od Liama szczypce i zdezynfekowałam je wodą utlenioną.
Podeszłam do Zayna i uklęknęłam przy nim. Zaczęłam rozpinać poplamioną koszulę chłopaka.
- Co ty robisz? - Zapytał zdezorientowany Harry.
- Muszę mu przecież wyjąć kulę, idioto! - Krzyknęłam wściekła. Dokończyłam rozpinać koszulę Zayna. Jego ciało było idealnie wyrzeźbione. Oprócz tego miał kilka tatuaży. Szybko otrząsnęłam się i spojrzałam na ranę. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Wylałam na gazik wodę utlenioną i oczyściłam trochę ranę.
- Niall musisz załatwić mi jeszcze nici chirurgiczne i jakieś mocne tabletki przeciw bólowe. - Powiedziałam w trakcie wykonywania czynności.
- Daj mi kilka minut. - Po czym wyjął telefon i wyszedł z salonu.
- Może trochę zaboleć. - Zwróciłam się do Zayna. Wzięłam teraz szczypce. Westchnęłam. Przystąpiłam do wyciągania pocisku. Cholera, że też on musiał to zrobić. Gdyby nie zachciało mu się zgrywać bohatera nie byłoby problemu. Nawet jeśli to go bolało, idealnie maskował najmniejszą emocję. Jego twarz była teraz bez wyrazu, jakby wykonana z kamienia. W końcu złapałam kulę szczypcami i jak najostrożniej tylko potrafiłam ją wyciągnęłam. Kawałek metalu odłożyłam na jakiś talerz pozostawiony na stole wcześniej. Znów namoczyłam gazy wodą utlenioną i przemyłam ranę.
- Jak się czujesz? - Zapytałam odkładając wszystkie przyrządy na stół.
- Bywało gorzej. - Uśmiechnął się krzywo w odpowiedzi.
Poszłam do Nialla spytać się czy udało mu się załatwić potrzebne mi rzeczy. Wpadłam na niego na zakręcie korytarza prowadzącego w bliżej nieznane mi miejsce.
- Zaraz wszystko powinno być. - Uprzedził moje pytanie. - Idź odpocząć. Widzę, że ledwo się trzymasz. - Zwrócił się do mnie z troską.
- Nic mi nie jest. - Odpowiedziałam lekceważąco. To nie ja teraz byłam z raną postrzałową. Chociaż powinnam. - Będę w pokoju. Powiedz mi kiedy będziesz miał sprzęt to go zaszyje. - Odwróciłam się. Już miałam odejść do pokoju, w którym spędziłam cały mój pobyt tutaj, gdy chłopak się odezwał.
- Danielle. - Spojrzałam na niego. Nic nie powiedział. Westchnął tylko.
Nie chciałam przeciągać, więc poszłam w wcześniej obrany kierunek. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku i ukryłam swoją twarz w dłoniach. To nie powinno tak być. Miałam wrócić do domu i żyć swoim życie, a przynajmniej tym co z niego jeszcze pozostało. Wszystko się skomplikowała. Nie przewidziałam tego co się wydarzyło. Chyba nikt tego nie zrobił. Upadłam ciężko na plecy i rozłożyłam ręce na krzyż. Patrzyłam na sufit. Dlaczego? Te pytanie wciąż tkwiło w mojej głowie. 
Wtedy usłyszałam dźwięki zza drzwi. Doszłam do wniosku, że to na pewno zorganizowane przez Nialla rzeczy. Wstałam i wyszłam z pokoju. Mój wzrok od razu powędrował w stronę wchodzącej do salonu blondynki wraz z Niallem. 
- Macie to? - Zapytałam.
- Tak, trzymaj. - Powiedziała podając mi małą torbę. 
Otworzyłam ją i wyjęłam cały zestaw do szycia ran. Podeszłam do Zayna. Znów uklęknęłam przy nim. 
- Nie ruszaj się tylko teraz. - Ostrzegłam go. Zaczęłam swoją robotę. Powoli i jak najbardziej precyzyjnie starałam się zażyć ranę. Dobre szwy to podstawa szybkiego zasklepienia się. 
- Co się stało? - Zapytała zmartwiona. Musiała się dobrze znać z chłopakami. Najprawdopodobniej współpracowała z nimi. Usłyszałam, jak blondyn zaczął wszystko tłumaczyć dziewczynie.
W tym czasie ja skończyłam swoją robotę. Odłożyłam wszystkie przybory na stół.
- Odpocznij. - Zwróciłam się z troską, którą usilnie starałam ukryć, do mulata. Miałam już wstać, gdy złapał mnie za rękę.
- Dziękuję. - Powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- To ja powinnam Ci dziękować. - Uśmiechnęłam się lekko. - Chociaż wciąż uważam, że zachowałeś się jak idiota. - Dodałam powodując tym samym, że jego kąciki ust podniosły się w rozbawieniu. - Odpocznij. - Powiedziałam i odeszłam zabierając zużyte przybory. Wyrzuciłam je do śmietnika, po czym wróciłam do salonu i zajęłam miejsce na fotelu położonym niedaleko kanapy. Usiadłam wygodnie i przymknęłam oczy. Chciałam trochę ochłonąć. Jednak nie mogłam skupić się na niczym innym oprócz rozmowy odbywającej się pomiędzy dziewczyną, a blond chłopakiem.
- Niall, nie możecie tego tak zostawić. Na pewno pójdzie na policję, a wtedy będziecie już do końca skreśleni. - W jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie zaistniałą sytuacją. - Mało wam było po ostatniej akcji? Prawie was złapali. Ale nie, wy znowu musieliście coś wykombinować!
- Damy sobie radę. Nie pierwszy nie ostatni raz. - Odpowiedział jej lekko zirytowany.
- Zresztą, nie przejmuj się nami, tylko sobą.
- Czy ty kretynie nie rozumiesz, że się o was, o Ciebie martwię?! - Podniosła głos. Chwilę później szybko wyszła z domu głośno zatrzaskując drzwi.
Spojrzałam na blondyna. Stał przy blacie kuchennym i nie wiedział zbytnio co ze sobą zrobić. Był zakłopotany tym co przed chwilą usłyszał. W końcu postanowił podejść do mnie. Zauważył, że Zayn leżał z zamkniętymi oczami, więc odezwał się do mnie szeptem.
- Co z nim?
- Nie jestem specjalistą, ale powinno być dobrze. Stracił dużo krwi, ale zaszyłam ranę. Wystarczy, że będzie odpoczywać. - Odparłam. Moja wiedza medyczna opierała się jedynie na tym, co zapamiętałam z "Chirurgów". Lepsze to niż nic.
Chłopak kiwnął głową. Widać było, że ta wiadomość mu ulżyła.
- Niall. - Powiedziałam, gdy miał już odejść. Spojrzał na mnie pytająco. - Zadzwoń do niej i ją przeproś. Nie marnuj takiej okazji. - Zauważyłam, że zdziwił się tym co powiedziałam. Zrozumiał jednak o co mi chodziło, bo kiwnął głową i odszedł.
Zostałam z Zaynem sam w salonie. Wszędzie panowała nieprzyjemna cisza. Nie miałam pojęcia gdzie są wszyscy. Nie obchodziło mnie to zbytnio. Teraz najważniejszy był Zayn. To co zrobił wciąż było dla mnie niezrozumiałe. Nigdy nie powiedziałabym, że jest zdolny do czegoś takiego. Poświęcenie i on, to się dla mnie nie łączyło. Ale on to zrobił, a  najlepszym dowodem na to była jego rana od mojej kuli. To co zrobił zmieniło moją opinię i nastawieni w stosunku do niego. Uratował mi życie. Zresztą nie pierwszy raz. Najpierw powstrzymał chłopaków od poderżnięcia mi gardła, później opatrzył przerwał moje nieudolne samobójstwo, a teraz to. Uratował mnie już wcześniej, a ja dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę.

***
W końcu się udało! Jest rozdział, a ja chciałabym przeprosić za opóźnienie. Miał być wczoraj, jednak w tygodniu nie miałam za dużo czasu ani weny. Dlatego dodaje dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba i się zbytnio nie gniewacie. Z góy przepraszam za jakiekolwiek błędy (autokoretka coś ostatnio mi szwankuje).
Love ya xx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = DO PISANIA MOTYWUJESZ

10 komentarzy:

  1. WSPANIAŁY ROZDZIAŁ!!!! :D Dodaj następny szybko :)))) Życzę dużoooooo weny :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! <3
    Nie spodziewałam się, że Zayn ją obroni, a tu proszę ^.^
    On jest taki słodki ^.^ Danielle też <3
    Ciekawe co będzie dalej...
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! czekam na next xx @needmy5idiots

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział <3 czekam nn c; Kaja

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ♥ Ciekawe co teraz zrobią z Danielle... czekam na next ;D ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ay dios mío. Rozdział jest genialy! Zayn ją uratował po raz kolejny <3 Z niecierpliwością czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny! c;

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudoooooo :P
    Nie zły ojciec, ktory częstuje kulkami.
    Zayn bohaterem.
    Cieawe co zrobi teraz Danielle.
    Pozdrawiam
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  8. Urocze jak Zayn się poświęcił dla Dan. Czekam z niecierpliwością na nexta :***

    OdpowiedzUsuń