wtorek, 29 października 2013

00 Kidnapping.

Danielle.
Wracałam z Tom'em do domu. Wypiłam dzisiejszej nocy trochę więcej niż zwykłe, więc mój przyjaciel upierał się by mnie odprowadzić. Przechodziliśmy obok uliczki, gdy nagle doszedł nas czyjś krzyk. Tom postanowił sprawdzić co się stało. Próbowałam go powstrzymać, jednak nie dało to żadnego efektu. Chłopak kazał mi zostać, ale ja oczywiście po cichu poszłam za nim. Gdy weszłam w głąb uliczki, na samym końcu zauważyłam Tom'a podchodzącego do czyjegoś leżącego ciała. Chwilę później krzyknęłam. W klatke mojego przyjaciela został wbity nóż. Napastnik pojawił się znikąd, wyszedł z cienia. Chciałam podbiec do chłopaka i próbować go ratować, jednak nagle ktoś złapał mnie z tyłu i przystawił zimny, ostry przedmiot do gardła.
- Ani słowa - Usłyszałam szept skierowany bezpośrednio do mojego ucha.
Moje całe ciało sparaliżował strach. Nawet nie myślałam o tym, żeby teraz cokolwiek mówić. Samotne łzy powoli zaczęły cieknąć po moich policzkach.
- I co my mamy teraz z Tobą zrobić? Widziałaś za dużo, a chyba wiesz jak to się skończy - Dobiegł mnie głos idący z naprzeciwka. W dłoni trzymał błyszczący w słabym świetle latarni nóż.
- Szkoda. Taka ładna - Z cienia wyszedł jeszcze jeden mężczyzna.
- Proszę, nie - Zdesperowana szepnęłam prawie bezgłośnie.
Zaczęłam naprawdę panikować. Powoli liczyłam się z wizją śmierci, gdy nagle dobiegł jeszcze jeden głos.
- Żywa nam się bardziej przyda - Mężczyzna szedł w moją stronę wycierając zakrwawiony nóż, ten sam od którego zginął Tom.
- O czym ty pieprzysz?! Widziała wszystko - Powiedział zdenerwowanym tonem mój napastnik.
- Kretyni - Mówił poirytowany zabójca. - Jej ojciec śpi na forsie, więc dałby za nią duży okup. Nie pamiętacie już tamtej wczorajszej kretyńskiej gazety? "Joseph Colton, szlachetny milioner przekazał środki na organizacje balu charytatywnego" - Wyrecytował początek artykułu. Reszta mężczyzn zaczęła mu potakiwać. - Zabieramy ją ze sobą.
Pozycja mojego ojca nigdy mi nie pomagała aż do teraz, w pewnym sensie. Powoli poczułam, że nacisk ostrza na moim gardle słabnie.
- Słodkich snów słońce - Powiedział brunet z rozczochraną fryzurą podchodząc do mnie. Przyłożył mi jakąś szmatkę do ust. Zrobiło mi się słabo, zemdlałam.

***
Witam na nowym blogu! Wczoraj przyszedł mi do głowy pomysł na tego bloga, więc jak najszybciej musiałam to spisać. Mam nadzieję, że w pewnym stopniu spodoba Wam się prolog i zechcecie czytać dalej. Na szablony trzeba jeszcze troszkę poczekać, ale mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza ^^  
Miłego czytania i liczę na komentarze xx.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = DO PISANIA MOTYWUJESZ

6 komentarzy:

  1. Świetne. Bardzo miło i płynnie się czyta. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i życzę jak najwięcej weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo *.*
    Czekam na next ;p
    Dużoo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu jakie to przerażające :O
    Genialne :*
    Informuj @SomeoneStoleLov

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny zapraszam do mnie ;* http://black-satan-bab.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń